NEWSROOM

ZAPRASZAMY DO KONTAKTU

 

Jesteśmy otwarci na wszelkie sugestie, pomysły i współpracę. Jeśli coś ciekawego dzieje się w okolicy, o czym warto wiedzieć, napisz do nas:

Niezależny portal poświęcony życiu społeczno-kulturalnemu w gminie Narew © 2024

polityka plików cookies

kontakt@widoknanarew.pl

Thank you for being here

Danke, dass Sie hier sind

Дякую за те, що ви тут

Dziękujemy, że tu jesteś

Dzień Kobiet w Bibliotece

11 marca 2024

Symboliczne kwiaty, słodki poczęstunek, stoisko z kosmetykami i biżuterią, upominki dla wszystkich uczestniczek, skecz-niespodzianka, a na deser występ zespołu Ilana z Białegostoku i tort z fajerwerkami – tak oto celebrowano w Narwi jedno z najpopularniejszych i być może najbardziej sentymentalnych świąt w świeckim kalendarzu.

 

W piątkowy wieczór, 8 marca 2024 roku, przy stolikach rozstawionych w sali widowiskowej GBP w Narwi zasiadły głównie Panie. Panów jak na lekarstwo. I nic dziwnego, bo to w końcu święto kobiet. Wprawdzie czasem wykpiwane i kojarzone z cukierkowym reliktem propagandy komunistycznej, a niekiedy wręcz odwrotnie – wynoszone pod niebiosa jako dzień pamięci o kobiecych triumfach nad mrokami patriarchatu.

 

Co by jednak nie mówić, wszędzie na świecie, od Chin, przez Europę, po Stany Zjednoczone, Dzień Kobiet to przede wszystkim głęboko zakorzeniona we współczesności międzynarodowa tradycja, nakazująca szczerze uhonorować obecność płci niewieściej i jej nieocenione dla ludzkości zasługi. Dodajmy tylko, że nie jest to podobno całkowicie modernistyczny wynalazek, bo już w początkach starożytnego Rzymu oddawano cześć esencjonalnym, prawiecznym energiom żeńskim w sposób podobny do tego, jaki znamy z naszej aktualnej lokalizacji czasoprzestrzennej.

 

I między innymi po to, aby te prawieczne energie odpowiednio uczcić, Narwiański Ośrodek Kultury po raz kolejny połączył siły z Gminną Biblioteką Publiczną w Narwi i Kołem Gospodyń Wiejskich w Narwi, organizując wydarzenie, które dzisiaj funkcjonuje już jako cykliczna i zdaje się, że oczekiwana impreza lokalna.

 

Wcześniej w Narwi nie było takiej uroczystości. Nie celebrowaliśmy takiego święta. To dopiero trzeci albo czwarty rok – mówi Szefowa NOK-u, Agata Smoktunowicz. – A to jest takie typowo babskie święto, okazja do spotkania, do wypicia lampki szampana czy wina i posłuchania dobrej muzyki czy pośmiania się.

 

Kobietki mogą przyjść, spotkać się posiedzieć, porozmawiać, odetchnąć od takiego życia codziennego – zgadza się druga z organizatorek, Anna Andrzejuk-Sawicka, kierująca Gminną Biblioteką Publiczną. – Tym bardziej, że frekwencja mówi sama za siebie. Gdyby kobiety nie były zainteresowane, to by nie przychodziły. Maria Owerczuk z Koła Gospodyń Wiejskich naliczyła blisko osiemdziesiąt osób: – W Narwi to jest niespotykane, żeby tyle ludzi wyszło z domu.

 

I chyba nie pożałowało, widząc całą gamę ciast przygotowanych przez zawsze solidarne i zaangażowane Panie z Koła Gospodyń. Słodkie przekąski i owoce dorzuciła też Biblioteka, nie licząc jeszcze drobnych upominków rzeczowych dla wszystkich uczestniczek i stoiska, na którym można było zaopatrzyć się w najnowsze zdobycze branży kosmetyczno-biżuteryjnej. Nawet Wójt Gminy Narew, Andrzej Pleskowicz, błysnął jakąś wystawną szczodrością, pojawiając się w progu z szampanem i efektownym tortem.

 

Naturalnie, nie obeszło się bez goździków i tulipanów, które przyjechały z NOK-u, aby ósmomarcowej tradycji uczynić zadość.

 

 

 

 

 

Zadowolone Panie, zadowoleni Panowie. A czemu by tak nie obdarowywać się częściej? Niekoniecznie kwiatami.

 

NOK zajął się ponadto sprokurowaniem oprawy artystycznej: – W tamtym roku zaprosiliśmy kabaret Widelec. Było wesoło, przyjemnie... – mówi Agata Smoktunowicz.  A teraz, dla odmiany, też było bardzo przyjemnie, chociaż w zupełnie innej tonacji.

 

Ze stolicy Podlasia z kameralnym recitalem przyjechał do nas zespół Ilana. W swoim podstawowym składzie tworzy go dwójka zdolnych artystów: wokalistka Eliza Sacharczuk oraz pianista i klawesynista, Mateusz Głogowski. Obydwoje połączyła słabość do subtelnych, poetyckich interpretacji muzycznych, a w szczególności, jak piszą na swoim Facebooku – „miłość do poezji pięknej i zapomnianej”.

 

I dalej czytamy, że „Antologia poezji żydowskiej była jedną z inspiracji do powstania muzyki lirycznej, przepełnionej nostalgią, zadumą, czasem z odczuwalną nutą niepokoju”. Dodajmy tylko, że poezji nie tej współczesnej, ale wyszperanej gdzieś z najskrytszych zakamarków minionych epok, kiedy jidysz – który Pani Eliza potrafi z dużym wdziękiem wyśpiewywać – rozbrzmiewał po całej Europie. I w Narwi też, bo w tamtych czasach nasze miasteczko było przecież typowym żydowskim sztetlem.

 

Podobnie, sama nazwa zespołu zdaje się odzwierciedlać głębokie oczarowanie żydowską wrażliwością na liryczne konstrukty ze słów. Bo „Ilana” to po hebrajsku żeńska forma semickiego imienia „Ilan”, które w dosłownym tłumaczeniu oznacza "drzewo".

 

Tego wieczoru mieliśmy więc okazję posłuchać kilku autorskich kompozycji, inspirowanych mało znaną liryką żydowską. Co prawda nie w jidysz, tylko w naszej rodzimej polszczyźnie. Niemniej, muzyczne interpretacje wierszy, głównie o przeróżnych odcieniach miłości, rezonujące ze zręcznymi manewrami wokalnymi i wytrawnie obsługiwanym pianinem, nie tylko nam – sądząc po panującej na sali hipnozie – bardzo przypadły do gustu.

 

Oprócz tego, artyści zdecydowali się na utrzymaną w tej dość rozpoetyzowanej i przyjemnej dla ucha konwencji, sentymentalną podróż po muzyce rozrywkowej sprzed lat. Wybrzmiały znane utwory dawnych gwiazd polskiej estrady, m.in. Anny Jantar, Ireny Jarockiej, Marii Koterbskiej czy Krystyny Prońko. I nieśmiertelna klasyka o ludowych korzeniach, ze znamiennymi imionami kobiet w tytułach.

 

 

 

 

Białostoczanka, Eliza Sacharczuk, jest z wykształcenia pedagogiem i jak sama mówi, jeszcze nie zakończyła swojej edukacji akademickiej, bo ma zamiar studiować do końca życia. Aktualnie zgłębia psychologię.

 

Wokalistka od lat prowadzi w Białymstoku swoje Centrum Artystyczne, gdzie naucza śpiewu wszystkich zainteresowanych, od Tatarów po zespoły metalowe. Rozpiętość gatunków muzycznych, które potrafi wykonywać, jest duża, ale to właśnie w klimatach starej poezji żydowskiej, ubranej w autorskie, wysubtelnione dźwięki, czuje się najlepiej.

 

 

Mateusz Głogowski pochodzi z Podkarpacia i obecnie kończy Akademię Muzyczną w Bydgoszczy. Na razie nigdzie nie osiadł na stałe, ale niebawem będzie jednym z najbardziej wziętych klawesynistów w kraju.

 

Oboje współpracują ze sobą od przynajmniej ośmiu lat, a pod szyldem "Ilana" tworzą i występują od około trzech. Czasami grają w szerszym składzie, m.in. z basem, klarnetem i instrumentami smyczkowymi. Mają na koncie album studyjny i przygotowany materiał na kolejną płytę.

 

Zespół Ilana z Wójtem Gminy Narew, Andrzejem Pleskowiczem.

 

Zobacz fragmenty koncertu.

 

Przypomnijmy, że nie jest to pierwszy występ zespołu w Narwi. Jeszcze przed pandemią Eliza Sacharczuk przynajmniej raz gościła tu z koncertem. Podobno również na okoliczność Dnia Kobiet.

 

Jednak jej związki z Narwią okazują się być dużo bardziej sakramentalne. W pewnym okresie swego życia, z uwagi na dozgonną i trwającą do dzisiaj przyjaźń z Małgorzatą Kowalczuk z domu Żakiewicz, artystka dość regularnie odwiedzała naszą miejscowość.

 

Przyjeżdżałam tu praktycznie co weekend – wspomina. – Przyjeżdżaliśmy czasami jeszcze z innymi koleżankami z klasy, z ekonomika. Ale najczęściej przyjeżdżałam do Narwi sama z Gosią. I jeździło się z chłopakami na motorach, robiliśmy ogniska... Jak się oni nazywali? Piotrek, Banan, Seba, Wojtek Dąbrowski... – wylicza Agata Smoktunowicz.

 

Mateusz Głogowski i Eliza Sacharczuk w towarzystwie swojej "narwiańskiej łączniczki", Małgorzaty Kowalczuk. Panie wspominały m.in. swoją brawurową inscenizację katolicko-prawosławnego ślubu na kortach i sprzątanie starej remizy obok parku.

 

Ale znakomity występ gości z Białegostoku okazał się nie być jedynym tego wieczoru widowiskiem. Z dość niespodziewaną inicjatywą wyszła bowiem Dyrektor GBP w Narwi, Anna Andrzejuk-Sawicka. Najwyraźniej musiały jej utkwić w pamięci ubiegłoroczne dokonania kabaretu Widelec.

 

Zaprosiwszy więc do tego całkowicie spontanicznego przedsięwzięcia jedną ze swoich pracownic, Kamilę Korobkiewicz, obie Panie zainspirowane twórczością Alicji Stańko, znanej w okolicy folklorystki, skądinąd emerytowanej koleżanki po fachu i autorki wydanego przez narwiańską Bibliotekę zbioru tekstów pt. „Trzeba napisać”, postanowiły przygotować kabaretowy skecz. I tak, w zupełnie niepohamowanym żywiole powstała anegdotyczna inscenizacja przeniesionego w nasze gminne realia wywiadu ze znaną modelką, która dwie dekady temu z powodzeniem obalała stereotyp „brzydkiej Niemki”.

 

A ponieważ obie Panie, wykazawszy przejawy autentycznego talentu estradowo-kabaretowego, przekonująco odegrały swoje role, zbierając zasłużone oklaski, szczerze liczymy na to, że projekt ten nie zamknie się na pojedynczym występie. „Nasza Narew piękna i wesoła, las dokoła szumi, rzeka dookoła” – śpiewał pół wieku temu narwiański kabaret Krasnoludki. Może warto pomyśleć o jego reaktywacji w nowej odsłonie, żeby ten komediowy potencjał twórczo-ekspresywny, czający się na co dzień pomiędzy bibliotecznymi półkami, znalazł przestrzeń dla dalszego rozwoju.

 

 

 

Anna Andrzejuk-Sawicka w roli Claudii Schiffer i reporterka, Kamila Korobkiewicz.

 

I tą nieśmiałą sugestią kończymy naszą krótką relację. Organizatorom, wykonawcom i wszystkim uczestnikom bardzo serdecznie dziękujemy. Niech Dzień Kobiet przypomina nam też o świetlistej stronie naszych mrocznych czasów – o splendorze i bogactwie dnia dzisiejszego, w którym kobiety mogą robić tak wiele różnych rzeczy. Jeszcze nigdy kobiety nie miały tylu praw i wolności wyboru ścieżek życia, zyskując możliwość robienia czegoś zupełnie inaczej, niż ich matki, babki i prababki. Jeszcze nigdy kobiecość nie była tak wysoko ceniona przez kolektyw, a bywa, że staje się nawet wywyższana do rangi pożądanej jakości. I w tym właśnie duchu wszystkim Paniom życzymy mądrego i etycznego korzystania ze swojej wolności.

 

* * *

 

Chwila na degustację podarunków od Pana Wójta,

 

...w szczególności tortu z osobiście zapaloną racą,

 

...przekazanego ostatecznie w ręce specjalistki,

 

...czyli Pani Ireny Dulko, kierującej Kołem Gospodyń Wiejskich w Narwi,

 

...którą uwikłano tym sposobem w bardzo odpowiedzialną rolę.

 

A tu słodkie dary od Gospodyń i Biblioteki.

 

I słabostki każdej prawdziwej kobiety, zapewnione przez zaprzyjaźnione Panie.

 

 

A komu, tak jak nam, spodobała się twórczość zespołu Ilana bądź chciałby się z nią zapoznać, polecamy jeszcze tę bezbłędną produkcję audiowizualną o wymownym i pasującym do okazji tytule.