NEWSBLOG

ZAPRASZAMY DO KONTAKTU

 

Jesteśmy otwarci na wszelkie sugestie, pomysły i współpracę. Jeśli coś ciekawego dzieje się w okolicy, o czym warto wiedzieć, napisz do nas:

Niezależny portal poświęcony życiu społeczno-kulturalnemu w gminie Narew © 2025

kontakt@widoknanarew.pl

Thank you for being here

Danke, dass Sie hier sind

Дякую за те, що ви тут

Dziękujemy, że tu jesteś

Śladami podlaskich Żydów: zwiedzamy synagogę w Tykocinie

07 maja 2025

Co Tykocin ma wspólnego z Narwią? Być może więcej niż się na pozór wydaje. Bo nie tylko rzekę, małomiasteczkowy klimat, Olbrachta Gasztołda i wielowiekowe tradycje miasta królewskiego. Łączy nas także historia obecności Żydów nad Narwią, a w przypadku Tykocina – wyjątkowo silna, ciągle żywa o nich pamięć. I dla nich właśnie, w poszukiwaniu śladów, które mogłyby pomóc przywrócić blask zapomnianym rozdziałom historii i kultury naszej narwiańskiej społeczności żydowskiej, wyruszyliśmy do tego jednego z najstarszych i najbardziej kulturowo oraz historycznie cenionych miast Podlasia.

 

Nad Tykocinem wciąż zdaje się unosić duch sztetla. Od czasu do czasu przemknie myśl, że Żydzi wciąż tu są, a jeśli odeszli, to nie całkiem. W niektórych miejscach czuć to na każdym kroku: w zachowanych fragmentach przedwojennej żydowskiej architektury mieszkalnej, na rynku i wąskich, okalających go brukowanych uliczkach i w niedalekiej, ogrodzonej resztkami muru cmentarnego, nekropolii z kilkudziesięcioma macewami. W oczy rzuca się jeszcze przynajmniej kilka szyldów, tablic i potykaczy – choć współczesnych – to zachęcających do skosztowania najlepszych smaków kuchni żydowskiej.

 

A nade wszystko do naszych czasów przetrwał szczególny pomnik żydowskiego dziedzictwa: Wielka Synagoga. Zarówno w skali kraju, jak i całej Europy, uznawana jest za bezcenny skarb architektury.

 

Przypomnijmy, że Żydzi w mieście znaleźli się za sprawą Olbrachta Gasztołda (któremu i nasza Narew zawdzięcza lokację z prawami miejskimi). Przez długi czas była to największa gmina żydowska na Podlasiu. W I Rzeczpospolitej, pod względem liczebności ustępowała jedynie kahałowi krakowskiemu. Tuż przed wybuchem wojny blisko dwa tysiące mieszkańców Tykocina (44%) miało żydowskie pochodzenie – mniej więcej tyle, ile wynosi cała jego obecna populacja.

 

Tak czy inaczej, to niemal cud, że Wielka Synagoga  oparła się, choć nie bez uszczerbków, niszczycielskiej fali Zagłady. Sam budynek synagogi jakkolwiek nadwątlony zniszczeniami II wojny światowej, jest wyjątkowym w swojej skali obiektem, który prezentuje skalę i bogactwo kultury żydowskiej, którą możemy podziwiać do dzisiaj, doceniając także wkład kulturalny Żydów, mieszkańców Tykocina, w gospodarkę i rozwój społeczny tego miasta – zaznacza dr Krzysztof Jodczyk, Kierownik Muzeum w Tykocinie

 

Pod skrzydła jednego z najpotężniejszych graczy na publicznej scenie, masywna bóżnica wraz z nieodległym Domem Talmudycznym trafiły w II połowie lat 70-tych. I bardzo dobrze. Prawdopodobnie nikt nie zatroszczyłby się o to miejsce lepiej niż państwowe Muzeum. Od niemal 50-ciu lat placówka – jako oddział Muzeum Podlaskiego w Białymstoku – dba o konserwację zabytku oraz udostępnia go przyjezdnym.

 

A chętnych do zwiedzania nie brakuje. Również dlatego, że zbudowana w 1642 roku, Wielka Synagoga, należy dzisiaj do najstarszych i najlepiej zachowanych tego typu obiektów w kraju. Na całym Podlasiu próżno szukać drugiej tak dużej bożnicy, chociaż środowisko wolontariuszy związanych z synagogą w Orli, podobno nie bez podstaw utrzymuje, że tamtejsza murowana konstrukcja jest pod tym względem bardziej okazała. Niemniej, oficjalnie przyjęta wersja palmę pierwszeństwa przyznaje tykocińskiej. W skali kraju rozmiarami ustępować ma jedynie XV-wiecznej Krakowskiej Starej Synagodze

 

Czas zajrzeć do wnętrza perły Tykocina. Ale zanim, zatrzymajmy się na chwilę przy jej fasadzie, bo robi niemałe wrażenie. A to – przynajmniej do pewnego stopnia – zasługa niedawnego remontu generalnego, który m.in. przywrócił wiele z jej historycznego piękna – od detali architektonicznych po nową, zaskakującą kolorystykę. Wedle skrupulatnych badań, w XVII wieku budowla epatowała właśnie takim łososiowym, dość intensywnym odcieniem.

 

W przedsionku synagogi spotykamy Monikę Trykozko, jedną z kustoszek tutejszej pamięci. Pani Monika przybliży nam charakter tego miejsca, rzucając więcej światła na historię, rytuały i tradycje podlaskich Żydów.

 

Z sieni udajemy się bezpośrednio do głównej sali modlitewnej. Już od progu uderza jej bezkompromisowa, misteryjna aura. Na ścianach widać być może jedne z najwymowniejszych śladów przeszłości – stare inskrypcje z tekstami modlitw w języku hebrajskim i aramejskim, gęsto przyozdobione zwierzęcymi i roślinnymi wizerunkami. Nawet jeśli nie w pełni wydobyte z zadrapań czasu, przygniatają ilością, formą i rozmiarami.

 

Z pomocą przychodzi Pani Monika: – Jest to synagoga, w której powłokach ściennych zachowały się oryginalne polichromie. Należą do najstarszych, a ich kolejne warstwy zostały przywrócone podczas konserwacji prowadzonej w latach 70-tych, kiedy podjęto decyzję o utworzeniu Muzeum – wyjaśnia.

 

A babińce [miejsca przeznaczone dla kobiet - przyp. red.] nie znajdują się na wysokości pierwszego piętra, nie mają formy takich galerii-balkonów. U nas są to dwa schodki wejścia na boczne korytarze – to kolejna dystynktywna cecha bóżnicy w Tykocinie.

 

Nim jednak przejdziemy się tymi okalającymi główną przestrzeń, korytarzami, wypełnionymi kolekcjami fotografii i przeróżnymi, unikatowymi eksponatami zaświadczającymi o bogactwie materialnej i symbolicznej kultury tykocińskich Żydów, ponad godzinę spędzamy w sali modlitewnej. 

 

Przynajmniej kilka zdobionych żyrandoli zwisa nieruchomo z wysokiego na dziewięć metrów, monumentalnego, dziewięciopolowego sklepienia. Być może liczba dziewięć nie jest tu przypadkowa. Według niektórych rabinów ma reprezentować prawdę zawartą w Torze – najświętszym tekście, a zarazem fundamencie religii, tradycji i tożsamości żydowskiej.

 

Z Torą wiąże się zresztą najważniejsze miejsce każdej synagogi Aron ha-kodesz, czyli święta szafa ołtarzowa (po hebrajsku dosłownie święta skrzynia lub arka). Zakryta kunsztownie wykonaną, szkarłatną kotarą, od razu przykuwa uwagę. Po obu stronach, na niewysokich pulpitach, rozstawiono symetrycznie dwa dziewięcioramienne świeczniki chanukowe.

 

– Aron ha-kodesz mieści się na wschodniej ścianie, w kierunku umownym Izraela. Przed szafą znajduje się tzw. parochet, czyli zasłona która oddziela sacrum od profanum. W czynnych synagogach przechowywany jest tu zwój Tory. A ponieważ ta jest nieczynna, zwoju Tory nie ma. Zdarzało się, że w bogatych gminach żydowskich przechowywano więcej niż jeden taki zwój, co świadczyło o prestiżu i bogactwie danej gminy – Pani Moniki można słuchać z zapartym tchem, bo o tym miejscu i o Żydach wie dosłownie wszystko.

 

Tymczasem w centralnej części sali modlitw usytuowane jest drugie pod względem znaczenia miejscegórująca na niewielkim podwyższeniu bima. Dwukondygnacyjna, wsparta na czterech masywnych filarach symbolizujących połączenie ziemi z niebem, pełniła m.in. funkcje kazalnicy. To stąd przez stulecia odczytywano zgromadzonym najświętszą księgę judaizmu. Tu swoje przysięgi składali przywódcy kahału, tu dokonywano obrzezań i uroczystych konfirmacji, i tu odbywała się bar-mizwa.

 

Aktualnie trwają prace nad odtworzeniem wielu elementów – mówi Pani Monika. Świeczniki 'chanukije' są naszymi najświeższymi nabytkami, odtworzonymi z datków gości na podstawie przedwojennych zdjęć Szymona Zajczyka. Dzięki tym zdjęciom sukcesywnie udaje się nam coś odtworzyć i przywrócić do tego wcześniejszego, pierwotnego wyglądu sprzed 1941 roku. Tak jak Kijor – zbiornik na wodę do obmywania rąk przed modlitwą. W tej chwili zbieramy datki na odtworzenie 'tas', czyli tarczy na Torę, która zawsze znajdowała się w Aron ha-kodesz. 

 

Nacisk na przywracanie temu miejscu autentycznego wyglądu nie pozostaje niezauważony  nie sposób oprzeć się wrażeniu, że synagoga wciąż żyje. Salę modlitw opuszczamy z przedziwnym uczuciem jej absolutnej aktualności czy użyteczności. Monika Trykozko potwierdza, że to powszechny stan świadomości  wielu zwiedzających wychodzi z przekonaniem, że dosłownie przed chwilą musiały tu rozbrzmiewać hebrajskie modlitwy.

 

Nie mamy wątpliwości, że tykociński zabytek to unikalne mini-laboratorium, dzięki któremu możemy eksplorować i lepiej zrozumieć żydowskie tradycje, obrzędy, a nawet duchowość. Bo czy tak naprawdę można cokolwiek powiedzieć o Żydach, pomijając ich rytuały i stosunek do transcendencji? A takie miejsca z całą pewnością rzucają ogrom światła na to, jak wyglądały żydowskie domy zgromadzeń, jaki był ich wystrój, znaczenie poszczególnych elementów i odniesienie zarówno do wierzeń religijnych, jak i życia codziennego. Dla nas to nie tylko doznanie estetyczne, ale i nieoceniona skarbnica wiedzy. Zwłaszcza, że nasza narwiańska bóżnica nie przetrwała próby czasu.

 

Z Tykocina wyjeżdżamy oczarowani w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie tylko widokami i głębią imponująco zrekonstruowanej synagogi. Również sposób ekspozycji szeroko rozumianej kultury i historii żydowskich mieszkańców miasta budzi nasze uznanie. Przestrzeń ta nie narzuca się, ale łagodnie zaprasza – do ciszy, do pamięci, do zatrzymania. Do bycia obecnym w historii, bez uginania się pod jej ciężarem.

 

W Tykocinie podoba nam się również to, że pamięć o Żydach, ani nie milknie w wielogłosie lokalnej historii, ani jej nie zagłusza. Wydaje się mieścić tu idealnie, bez śladu jakiegokolwiek napięcia, pokojowo współistniejąc i komponując się z innymi perspektywami i fabułami w jeden spójny obraz tego bogatego w dziedzictwo historyczne miasta.

 

Dla nas, narwian, może to być naprawdę inspirujący przykład. Nawet jeśli nie możemy poszczycić się u siebie żadnymi, takimi jak synagoga, obiektami, ani w ogóle nawet fragmentem tak bogatego kapitału historycznego, na którym Tykocin zbudował i wciąż pieczołowicie pielęgnuje swoją markę, to jednak wszystko to mobilizuje do poszukiwania skrojonych pod własne możliwości, zniuansowanych sposobów, za pomocą których sami moglibyśmy opowiadać o swoich dawnych żydowskich mieszkańcach, przywracać ich historyczną obecność w przestrzeni miasteczka, budować wrażliwość na te zapomniane rozdziały dziejów Narwi, w końcu zaś mądrze, twórczo i z pożytkiem czerpać z naszego własnego historyczno-kulturowego dziedzictwa.

 

* * *

 

Do Tykocina pojechaliśmy na spontaniczną wyprawę, z nadzieją że uda się nakręcić choć kilka ujęć do filmu o Żydach narwiańskich i dowiedzieć się czegoś więcej o społecznościach żydowskich na Podlasiu. Nie spodziewaliśmy się, że podróż okaże się tak owocna. Nie dość, że wróciliśmy z dużą ilością materiału filmowego, który udało się sprawnie zrealizować dzięki otwartości, życzliwości i pomocy pracowników Muzeum w Tykocinie, to jeszcze w wyniku żywiołowej współpracy powstał krótki filmik naszej produkcji, promujący działalność placówki i Wielką Synagogę. Można go obejrzeć na naszym kanale You Tube lub klikając w poniższą miniaturką.

 

 

Fotorelacja

 

Obecny wygląd Wielkiej Synagogi w Tykocinie. Salę modlitewną tej masywnej, murowanej konstrukcji, wzniesiono w 1642 roku na planie zbliżonym do kwadratu (ok. 18x18 m). W późniejszych czasach dobudowano babińce oraz wieżę pełniącą funkcję więzienia. Wysoki dach mansardowy pochodzi z XVIII stulecia.

 

W XVII i XVIII w. bóżnica była ważnym ośrodkiem kultury i nauk Talmudu. A tak obiekt wyglądał przed wojną, dokładnie w 1929 roku (zdjęcie ze zbiorów Zbigniewa Franczukowskiego, za: https://polska-org.pl).

 

W czasie wojny poważnie zdewastowana przez Niemców, obróciła się w ruinę. Na szczęście samej konstrukcji udało się przetrwać (zdjęcie wykonane po 1945 roku, ze zbiorów Muzeum w Tykocinie).

 

Lata 60-te ubiegłego wieku. W tym czasie rozpoczęto stopniową odbudowę, m.in. niskich przybudówek, które uległy całkowitej dewastacji (źródło: https://polska-org.pl).

 

Już jako oddział Muzeum Okręgowego (obecnie Podlaskiego) w Białymstoku i po gruntownych remontach (czasy PRL, zdj. ze zbiorów Muzeum w Tykocinie).

 

A to początek XXI wieku. W 2013 roku tykociński zabytek zasłużenie dołączył do grona 7 Nowych Cudów Polski, wyłonionych w plebiscycie cenionego magazynu podróżniczego, National Geographic Traveler (zdj. Jerzy Bielawski, cyt. za: https://polska-org.pl).

 

Obecny wygląd zewnętrzny po ostatniej odnowie elewacji, dachów i drewnianych elementów, robi różnicę, chociaż przez Internet przetoczyła się fala krytyki, zarzucająca barwie zbytnią "krzykliwość". Jednak, jak twierdzą znawcy, tak właśnie miała wyglądać najstarsza, możliwa do uchwycenia za pomocą współczesnych metod laboratoryjnych, oryginalna kolorystyka. Nam w każdym razie, bardzo się podoba....

 

...szczególnie na tym, prawdopodobnie jednym z najczęściej fotografowanych ujęć zabytku.

 

Drugi z obiektów, którym opiekuje się Muzeum w Tykocinie to Dom Talmudyczny (bejt midrasz), czyli dom modlitwy i nauki, nazywany "małą synagogą". Wybudowany został w połowie XVIII wieku, w czasach, gdy Tykocin stanowił własności rodziny Branickich herbu Gryf. Mieści się w bezpośrednim sąsiedztwie synagogi. W przeszłości pełnił funkcje związane głównie z edukacją religijną. Tutaj również znajdował się Aron ha-kodesz, dlatego miejsce to służyło niekiedy jako dom zgromadzeń. Zwłaszcza podczas srogich zim, bo Wielka Synagoga nie posiadała pieców. 

 

W czasie wojny budynek został doszczętnie zrujnowany. W latach 70-tych poddany gruntownej odbudowie. Niedawno zrewitalizowany i pomalowany na żółto. Niestety, w przeciwieństwie do synagogi nie zachowały się żadne ikonografie, ani wystarczające opisy dotyczące historycznego wyglądu tego miejsca (fotografia ze zbiorów Muzeum w Tykocinie).

 

Oprócz bogatych kolekcji judaiców, można tu podziwiać m.in. wystawy poświęcone historii Tykocina oraz ważnym postaciom związanym z historią miasta.

 

Wnętrze Wielkiej Synagogi w Tykocinie.

 

Aron ha-kodesz, czyli szafa ołtarzowa (hebr. święta arka) – najważniejsze miejsce świątyni żydowskiej. Po obu stronach dwa świeczniki chanukowe.

 

Przed wojną ten fragment bożnicy prezentował się tak (źródło: cyt. za https://collections.yadvashem.org).

 

Dzisiaj, po wielu staraniach, wygląd wydaje się znacząco zbliżać do przedwojennego.

 

Pani Monika Trykozko pokazuje nam, co dokładnie znajduje się za bogato zdobioną zasłoną z wytkanymi tekstami modlitw. Te ażurowe drzwiczki to też owoc rekonstrukcji.

 

Ponad dwiema kolumnami szafy ołtarzowej widnieje bogato zdobiona sztukateria. W jej centralnej części wznoszącej się na dużej nadstawie, widzimy koronę Tory w okrągłym medalionie – symbol mądrości i pobożności. U dołu lambrekin z przedstawieniami przedmiotów ze Świątyni Jerozolimskiej.


Chanukije, czyli świeczniki, których lampki zapala się podczas święta Chanuka. Ten przedmiot udało się odtworzyć w oparciu o zdjęcia autorstwa przedwojennego fotografa, Szymona Zajczyka.

 

Spójrzmy zresztą i sami porównajmy, z jak niebywałą dokładnością zrekonstruowano ten element (historyczna fotografia ze zbiorów Muzeum w Tykocinie).

 

Bima czyli rodzaj kazalnicy. Tak wyglądała bardzo dawno temu (źródło: cyt. za https://collections.yadvashem.org)

 

Murowana, dwukondygnacyjna, położona w centralnej części, wspiera się na czterech masywnych słupach.

 

Dzisiaj znów przywraca się jej dawny blask.

 

Z tego właśnie miejsca odczytywano Torę. Ale nie tylko.

 

W środku m.in. zrekonstruowany fotel Eliasza, wykorzystywany podczas obrzędu obrzezania.

 

Widok na bimę od strony dębowych ław...

 

...które od jakiegoś czasu stanowią element wyposażenia synagogi.

 

Kijor umywalnia służąca do rytualnego obmycia rąk. Ten przedmiot, podobnie jak chanukije, udało się odbudować zgodnie z jego oryginalnym wyglądem, uchwyconym na przedwojennych zdjęciach.

 

Przywrócone w efekcie zabiegów konserwatorskich liczne inskrypcje w języku hebrajskim i aramejskim na ścianach obiektu. Zdobią je motywy florystyczne i animalistyczne jako kluczowe, pozapiśmienne nośniki symbolicznych treści.

 

Kolory też nie są przypadkowe. Każdy coś reprezentuje.

 

Wielka Synagoga w Tykocinie to architektoniczny klejnot Podlasia i jedna z najlepiej zachowanych barokowych synagog w Polsce. Od prawie 50 lat znajduje się pod opieką Muzeum w Tykocinie, przypominając o wielowiekowej, żydowskiej obecności w miasteczku. To właśnie od tego miejsca – i samego Muzeum – warto zacząć swoją wędrówkę po Tykocinie. Zdecydowanie polecamy!