NEWSBLOG

ZAPRASZAMY DO KONTAKTU

 

Jesteśmy otwarci na wszelkie sugestie, pomysły i współpracę. Jeśli coś ciekawego dzieje się w okolicy, o czym warto wiedzieć, napisz do nas:

Niezależny portal poświęcony życiu społeczno-kulturalnemu w gminie Narew © 2025

polityka PRYWATNOŚCI

kontakt@widoknanarew.pl

Thank you for being here

Danke, dass Sie hier sind

Дякую за те, що ви тут

Dziękujemy, że tu jesteś

Przypominamy Ramonkę i film dokumentalny o Chórze z Łosinki (2010)

10 lutego 2025

Produkcja powstała niemal 15 lat temu, w okolicach 15-lecia działalności grupy. Swoją uroczystą premierę miała w Krzywcu, w październiku 2010 roku. I chociaż Ramonka po długich wędrówkach dawno zakończyła swoją muzyczną przygodę, z perspektywy czasu jeszcze wyraźniej dostrzegamy rolę, wartość i znaczenie tego niezwykłego projektu wokalnego, który trwale zapisał się w historii naszej kultury. Przypomnijmy jeszcze, dlaczego...

 

Była połowa lat 90-tych. W masowo rozprzestrzeniających się koreańskich magnetofonach kasetowych na okrągło leciały legendarne Dubiny. Nawet narwiańska młodzież słuchała z wypiekami na twarzy, pomimo że młode pokolenie Narwian w ogóle nie używało już tutejszego dialektu.

 

Jednak lokalny sukces takich jak Dubiny, projektów, i innych podobnych, pokazywał, że coraz nachalniej promowana w tym czasie popkultura amerykańska, a szczególnie jej muzyczna estetyka, kształtująca też ogólnokrajową twórczość artystyczną, nie jest w stanie zagłuszyć tutejszego sentymentu do dawnej mowy i pieśni Białostocczyzny.

 

Tym bardziej, że (jeśli nie w samej Narwi to przynajmniej) w okolicznych wsiach związek z folklorem i od wieków obecną wschodnią gwarą, wciąż pozostawał żywy i głęboko wpleciony w codzienność. Tu dalej mówiło się tylko po-svojomu, zupełnie naturalnie wybrzmiewały stare, wschodnie pieśni i trwała pamięć o dawnych obrzędach. W Tyniewiczach Dużych od 1980 roku funkcjonował nieistniejący już dzisiaj zespół Tyniewiczanki. W Krzywcu, z podobnej potrzeby ekspresji własnej tożsamości kulturowej i pielęgnowania tradycji muzycznych regionu, działały Krywczanki.

 

I właśnie w jednej z takich małych wsi, z inicjatywy matuszki Aliny Kos, wspieranej przez proboszcza łosińskiej parafii prawosławnej, ks. Jerzego Kosa, powstaje zespół dziecięcy. Dwanaście dziewczynek i jeden chłopiec zaczynają od występów na szkolnych uroczystościach.

 

Plebania w Łosince. Rok 1805. Początki wsi sięgają końca XVIII w. i są ściśle związane z istnieniem parafii prawosławnej.

 

Cerkiew parafialna pw. św. Apostoła Jakuba z końca XIX w. Widok obecny.

 

Kilka lat przed II wojną światową powstaje kolejne ważne centrum kultury Ochotnicza Straż Pożarna (Na fotografii młodzież z OSP w Łosince, około roku 1935). 

 

W II połowie XX wieku centrum społeczno-kulturalne przemieszcza się do szkoły. Na zdjęciu budynek Szkoły Podstawowej w Łosince (lata 90-te).

 

Prawdopodobnie bardzo wczesne lata 90-te. Uczniowie i nauczyciele na placu przed łosińską szkołą. Uwagę od razu przykuwają koszule z białoruskim ornamentem i inne "folklorystyczne" elementy w strojach dzieci.

 

I jeszcze jedno zdjęcie uczniów z Łosinki, mniej więcej z tego okresu.

 

Zespół, do którego wkrótce na parę dobrych lat przylgnie sympatyczna nazwa "Lisiczki", dość szybko wychodzi poza szkolne mury, zdobywając pierwsze szlify na lokalnych scenach. Najpierw są to festyny i wydarzenia kulturalne w gminie Narew, a później podobne imprezy organizowane w sąsiednich gminach, gdzie grupa wykonuje przeważnie białoruski repertuar ludowy. Niebawem dzieci debiutują poza Białostocczyzną, na jednym z mazurskich festiwali, a później wyjeżdżają z występami jeszcze dalej, poza granice kraju.


W tamtym okresie było to do pewnego stopnia nowe zjawisko, ponieważ taki rodzaj repertuaru kojarzył się głównie ze starszym pokoleniem, w każdym razie zaś z dorosłymi wykonawcami. A tu, w niewielkiej, nieco peryferyjnie usytuowanej wsi na obrzeżach Puszczy Białowieskiej, zebrano niemałą grupkę najmłodszych uczniów, poddając ją w dodatku systematycznemu treningowi chóralnemu czy wielogłosowemu, zgodnemu z wszelkimi prawidłami sztuki wokalnej. 

 

Oni przychodzili tu na próby do plebanii. Śpiewki, pierwsze trudności, pierwsze oddechy, że tak powiem  wokalne... Dykcja... To wszystko skupiało się na pracy – wspominał w 2010 roku ks. Jerzy Kos. – Te próby były takie długie! (...) Ja myślałam, że... To są małe dzieci! One nie dadzą rady, one to kiedyś zostawią! – w powodzenie przedsięwzięcia zdarzało się czasem wątpić pracującej w łosińskiej Bibliotece, Alicji Stańko.

 

Od samego początku nie była to zatem zwyczajna zbieranina przypadkowych dzieci, ale w pewnej mierze planowy, a nawet strategiczny projekt, który kiełkuje i rośnie całymi latami, niemal od razu wychodząc poza dotychczasowe formuły i kategorie, w jakich postrzegano wtedy wykonawców muzyki wschodniego pogranicza.

 

I, co istotne, cała ta pionierska idea wyłania się zupełnie oddolnie, bez żadnego zaplecza instytucjonalnego czy asysty zewnętrznych struktur z oficjalnym wsparciem. Oprócz parafii, w inicjatywę angażują się przede wszystkim rodzice. Jeden z nich, Eugeniusz Dudzicz, po latach całkowicie trafnie określi ich drugim sercem Chóru.

 

Ale środowisko rodzicielskie od początku może liczyć na pomoc wszystkich mieszkańców dobrej woli. W ten sposób, dzięki wspólnym wysiłkom tworzono dzieciom wyjątkowy muzyczny azyl, w którym mogły nie tylko rozwijać umiejętności wokalne, ale również odkrywać wartość i piękno własnych korzeni kulturowych.

 

Tak czy inaczej, niewielką wieś na samym południu gminy Narew musiała rozpierać wtedy jakaś nieprawdopodobna energia. Wydaje się, że narastała tu pewna zupełnie naturalna i autentyczna potrzeba wyjścia z rodzimym folklorem i dziedzictwem kulturowym do szerszego audytorium, która szukała odpowiedniej przestrzeni dla realizacji.

 

I znalazła.

 

Dziecięcy zespół od razu staje się  zarówno katalizatorem tych dążeń, jak i motorem napędzającym rozwój lokalnej kultury, a Łosinka wysyła światu jaskrawy sygnał, że swoją spuściznę nie tylko pieśni, ale również obrzędy, zwyczaje, tradycje i symbolikę ma zamiar rozsławiać, gdzie tylko się da.

 

I to nie byle jak. Pod kierunkiem Aliny Kos wychowankowie szybko osiągają poziom dalece wykraczający poza typowo szkolne ekspresje wokalne. Zresztą, przejawy tego rozwijającego się kunsztu już w 1999 roku zweryfikował renomowany Międzynarodowy Festiwal Muzyki Cerkiewnej w Hajnówce (obecnie Hajnowskie Dni Muzyki Cerkiewnej). Lisiczki wyróżniono, a zaraz potem przywiozły nagrodę z Festiwalu Muzyki Cerkiewnej w białoruskim Mińsku.

 

Dodajmy, że z biegiem czasu śpiew cerkiewny znacząco określi wokalną specjalizację i tożsamość grupy, która w oczywisty sposób stanie się integralną częścią życia religijno-obrzędowego łosińskiej parafii prawosławnej.

 

Jeden z pierwszych występów w Szkole Podstawowej w Łosince. Dzień Nauczyciela. Połowa lat 90-tych.

 

W Gminnej Bibliotece Publicznej w Narwi. Jeszcze w pierwszej, charakterystycznej stylizacji (1996).

 

Sesja zdjęciowa Lisiczek w nowych strojach, nawiązujących do tradycyjnej ornamentyki białoruskiej. W środku, w drugim rzędzie, założycielka i pierwsza dyrygentka, matuszka Alina Kos.

 

Pierwszy wyjazd poza obręb gminy Narew. Grupa występuje w Węgorzewie na Przeglądzie Piosenki Różnych Kultur, reprezentując mniejszość białoruską (1997)...

 

...i na okolicznych festynach, m.in. w Łosince (1997)...

 

...Narewce (1998)...

 

...i innych miejscowościach.

 

Debiut na Hajnowskich Dniach Muzyki Cerkiewnej. Lisiczki zostają zauważone i zdobywają wyróżnienie (1999).

 

Pierwszy wyjazd za granicę na Międzynarodowy Festiwal Muzyki Cerkiewnej w Mińsku na Białorusi (1999), z którego grupa przywozi III nagrodę.

 

Rok później na tym samym wydarzeniu. Również z sukcesem.

 

Lisiczki ze swoją chórmistrzynią, Aliną Kos. Początek lat dwutysięcznych.

 

Swoimi występami zespół wciąż urozmaica szkolne uroczystości. Na zdjęciu jasełka w Szkole Podstawowej i Gimnazjum w Narwi, gdzieś zapewne w okolicach przełomu tysiącleci (2001).

 

Pod koniec 2001 roku era Lisiczek dobiega końca. Z zespołem rozstaje się Alina Kos, jego inicjatorka i twórczyni wokalnych fundamentów. Wszyscy we wsi zdają sobie sprawę, że bez kompetentnego przewodnictwa i ukierunkowanej wizji rozwoju, nie ma co myśleć o dalszych podróżach po muzyce i świecie.

 

Tropy niemal od razu prowadzą na Ukrainę, gdzie szkołę dyrygencką w Korcu kończy właśnie niespełna 20-letnia Maria Radczuk. Do Łosinki trafiłam przez znajomych, którzy studiowali w Rosji razem z Polakami. Wszyscy się znali. Dzięki nim dowiedziałam się, że szukają tam dyrygentki. Zapytali mnie, czy może chciałabym zacząć pracę z chórem w Polsce opowiada Pani Maria.

 

Początkowo miała to być krótka przygoda: Pojechałam z ciekawości. Pomyślałam, że popracuję, zobaczę i wrócę. Ale nowa dyrygentka, urzeczona chórzystami, Łosinką, tutejszą świeżością, wielokulturowością i otwartością, od razu wsiąkła w swojską dla siebie rzeczywistość: Te dzieciaki starały się jak mogły. Miały dobry poziom, potencjał, a jeszcze do tego chęci. Cała wioska dbała o ten Chór! Czego trzeba było więcej? I jeszcze wszystkie piosenki były mi znane, wszyscy mówili po swojemu. Nie czułam się obco. Czułam się tu jak w rodzinie i zostałam  wspomina.

 

W historii grupy otwiera się nowy rozdział. Jej członkowie przechodzą głęboką metamorfozę, porzucając dotychczasowy image. Nowe, oryginalne, pozyskane na Białorusi stroje, epatują schludną elegancją, klasyczną, wzorzystą kolorystyką i bogatą ornamentyką białoruską.

 

Nazwa też ulega zmianie. Od tej chwili zespół występuje pod szyldem "Ramonka", co w języku białoruskim oznacza rumianek. Subtelny kwiatowy motyw zdaje się od razu doskonale współgrać z nowym, bezpretensjonalnym wizerunkiem scenicznym. Będzie towarzyszył Chórowi już do końca.

 

Z Marią Radczuk u steru Ramonka poszerza repertuar i konsekwentnie podnosi swój poziom wykonawczy. Oprócz kolejnych sukcesów na prestiżowych festiwalach muzyki cerkiewnej w kraju i za granicą, grupa przywozi grand prix, nagrody i wyrazy uznania z niezliczonych spotkań i przeglądów kolędniczych, festiwali muzyki religijnej, ekumenicznej, festiwali i przeglądów pieśni białoruskich i ukraińskich czy przeróżnych imprez i wydarzeń organizowanych na terenie gminy, województwa i całego kraju. Zespół koncertuje m.in. na Litwie i Białorusi, przyciągając uwagę tamtejszych autorytetów muzycznych.

 

Ale jednego z najgorętszych wielbicieli znajduje w ówczesnym Wójcie Gminy Narew, Jakubie Sadowskim, który nawet nie ukrywa swojego w nim "rozkochania". Pan Wójt, prywatnie wrażliwy muzycznie akordeonista, doskonale zdawał sobie sprawę, że nigdy nie było tu podobnego fenomenu, który robiłby tak wyraźną różnicę: Ta grupa dała świetny przykład, jak należy rozwijać kulturę. (...) Wkomponowała się w zlepek naszych kultur podlaskich mówił podczas zdjęć do filmu w 2010 roku. Wychodzi to z ogromną korzyścią, zarówno dla Ramonki, jak i dla miejscowego społeczeństwa. Dlatego, że za ich przykładem poszli inni.

 

A inni to m.in. założony w 2004 roku zespół Zaranoczka.

 

We wsi i okolicach rosła już bowiem kolejna generacja, z coraz większym podziwem, a może i zazdrością przypatrująca się swoim starszym koleżankom i kolegom. Bo Ramonka nie tylko rozwija swoje umiejętności wokalne, tu i tam zdobywając laury, ale od czasu do czasu, również dzięki nieodzownemu wsparciu rodziców, podróżuje po całej Europie. W ramach swojego "muzycznego uniwersum" chórzyści zwiedzają m.in. Włochy, Niemcy, Grecję, Rosję, Bułgarię i przynajmniej kilka innych miejsc, w których nierzadko udaje się pozostawić cząstkę swojego rodzimego folkloru. Nic dziwnego, że młodsze pokolenie też zapragnęło uczestnictwa w tak atrakcyjnym modelu integracji wokół śpiewu i tradycji.

 

Co tu dużo mówić. To były naprawdę fajne czasy! kwituje krótko Maria Radczuk, która od początku otoczyła opieką Zaranoczkę. Wysyp dzieci ze wsi i okolic, chcących jeździć i śpiewać, był w tym okresie nieprawdopodobny, a Łosinka wyrastała na wokalną perłę gminy Narew, budząc żywe nadzieje, że ten młodzieżowy zapał będzie tu trwał i trwał.

 

Pod koniec 2001 roku pracę z Chórem rozpoczyna pochodząca z Ukrainy Maria Radczuk (pierwsza po lewej), absolwentka szkoły dyrygenckiej w Korcu na Ukrainie. W tym czasie zespół zmienia swoją nazwę na "Ramonka"...

 

...i dzięki nowym strojom zyskuje towarzyszący mu już do końca, oryginalny imidż. Tu podczas festiwalu Hajnowskie Dni Muzyki Cerkiewnej (2003), na którym Chór zdobył I nagrodę w kategorii chórów wiejskich parafialnych.

 

Maria Radczuk (obecnie Demczuk) z ks. Jerzym Kosem podczas Hajnowskich Dni Muzyki Cerkiewnej 2006...

 

...na których Ramonka znów zwyciężyła w kategorii chórów wiejskich parafialnych.

 

Na przeglądzie Pieśni Liturgicznej i Parareligijnej w Siemiatyczach (listopad 2006).

 

Chociaż Ramonka wykonywała szeroki repertuar pieśni świeckich, funkcjonowała przede wszystkim jako chór cerkiewny, specjalizującym się w prawosławnej muzyce liturgicznej. Swoim śpiewem dodawała blasku nabożeństwo i innym uroczystościom celebrowanym w cerkwi parafialnej w Łosince, oficjalnie tytułując się chórem działającym przy tamtejszej parafii.

 

Chór docenili prawosławni hierarchowie. W 2006 roku metropolita Sawa uhonorował go Błogosłowienną Gramotą.

 

Rok 2006. Świetlica w Łosince. Zespół nagrywa płytę. Ma już w swoim dorobku album z kolędami wydany jeszcze za czasów Lisiczek, pod koniec 1999 roku.

 

Dwupłytowe wydawnictwo z pieśniami ludowymi i cerkiewnymi ukazało się na 10-lecie Chóru w 2006 roku...

 

...uroczyście obchodzone w Łosince na początku września 2006 roku. W środku, ówczesny Wójt Gminy Narew, Jakub Sadowski.

 

Początki diamentowej ery śpiewu w Łosince. We wsi działają wtedy aż dwa zespoły. W pierwszych dwóch rzędach członkinie i członkowie młodszego chóru Zaranoczka.

 

Ramonka na Otwartym Festiwalu Pieśni Prawosławnej Diecezji Grodzieńskiej (luty 2007).

 

Festiwal Piosenka Białoruska. Koncert galowy (luty 2008).

 

Ogólnopolski Ekumeniczny Festiwal Twórczości Chrześcijańskiej Kairos w Warszawie (kwiecień 2008).

 

Święto Kultury Białoruskiej w Białymstoku (czerwiec 2008)

 

W 2008 roku Chór czekały kolejne zmiany. Po blisko siedmiu latach współpracy Maria Radczuk podjęła decyzję o zamążpójściu i pozostawiwszy po sobie nieoceniony, z całą pewnością słyszalny w "wykalibrowanych" głosach podopiecznych, wkład opuściła Łosinkę. Ramonka znów została bez kapitana na okręcie. Jednak nie na długo. 

 

Niebawem we wsi zjawia się energiczna Maria Bubka (obecnie Paszko), absolwentka szkoły muzycznej w Równym na Ukrainie. Pomiędzy chórzystami a nową dyrygentką natychmiast rodzi się więź i poczucie wspólnego celu. Pani Maria, podobnie jak jej poprzedniczka, szybko wtapia się w miejscowe realia, nie czując większych kulturowych barier, ani cywilizacyjnych granic. Jednak wtedy jeszcze zapewne nie przypuszcza, że na tej właśnie ziemi zapuści swoje korzenie, a jej wpływ na rozwój muzyczny Łosinki i okolic, będzie trwał nieprzerwanie do dzisiaj.

 

W ten sposób zaczyna się ostatni, wciąż bardzo aktywny okres istnienia grupy. Dodajmy tylko, że jej członkowie to już nie dzieci, ani nawet młodzież uczniowska. Z dowodami osobistymi w kieszeni, studiują i/lub pracują, wyjeżdżają i snują coraz bardziej krystalizujące się plany na przyszłość.

 

Ale nawet jeśli z tych obiektywnych przyczyn grupie coraz trudniej utrzymać regularny kontakt i wewnętrzną spójność, Ramonka trwa dalej, dojrzewa i krzepnie wokalnie. Pod kierownictwem nowej chórmistrzyni nie ustaje w szlifowaniu swojego brzmienia, wzbogacając repertuar o kolejne utwory. Równolegle wprowadza złożone elementy taneczne, czyniąc swoje występy jeszcze bardziej dynamicznymi i ekspresyjnymi.

 

Z technicznego punktu widzenia to już precyzyjnie działający automat. I uznana w całym regionie marka. Szczególnie widać i czuć tę markę na festiwalach muzyki cerkiewnej. Mówi sama za siebie. Nie tylko Łosinka, ale cała gmina Narew pęka z dumy.

 

W końcu nadchodzi pamiętny rok 2010. Właśnie mija okrągłe 15-lat od momentu, kiedy na plebanii z widokiem na majestatyczną cerkiew św. Apostoła Jakuba, Alina Kos zainaugurowała pierwszą śpiewkę. Tak długa i wypełniona tyloma kolorami podróż nie może przejść bez echa.

 

Wraz z Narwiańskim Ośrodkiem Kultury i wsparciem władz samorządowych, Ramonka organizuje u siebie całkiem huczny jubileusz. Zjawia się mnóstwo przeróżnych oficjeli i innych gości. Wydarzenie relacjonują lokalne telewizje. Na scenie, oprócz Chóru, prezentuje się kilka zespołów z bliższej i dalszej okolicy, oklaskiwanych przez spory tłum widzów. Jubilatów co rusz obsypują kwiatami, darami, uściskami i życzeniami. Po zachodzie słońca gra Czeremszyna, a później ciemne niebo nad poruszoną wioską rozświetlają eksplozje fajerwerków.

 

W tym czasie panowało wszechobecne poczucie, że ta wieloletnia i pełna sukcesów przygoda ze śpiewem wcale się nie kończy, że łosińska lokomotywa nieprzerwanie ciągnąca wszystkie te trudne do pominięcia dynamiki lokalnego rozwoju, będzie sunąć dalej, a może w ogóle nie zwolni tempa. Nawet sami członkowie zespołu nie do końca rezonowali jeszcze z myślą, że właśnie wybrzmiewa ostatni akord i niebawem, zupełnie znienacka, bez pożegnań i specjalnego rozgłosu, na dobre opuszczą scenę:

 

Ja zawsze wierzyłam, że to będzie trwało, że nie zrezygnujemy z Ramonki. Ja tym trochę żyłam. To była moja pasja. Tyle pracy w to włożyliśmy, tyle osiągnięć... mówi Paulina Monach, od samego początku związana z Chórem i jeden z głównych jego filarów. Niektóre dziewczyny wyjechały do Warszawy, niektórzy pozakładali rodziny. Tak to się skończyło...

 

Jednak o żadnej próżni nie mogło być mowy. Łosinka miała zamiar śpiewać dalej.

 

Podczas jednej z imprez padł pomysł, żeby stworzyć chór - wspomina Pani Paulina. Chodziło też o to, żeby wspomóc starsze osoby śpiewające w cerkwi, które już sobie zbyt dobrze nie radziły. Wtedy Ramonka jeszcze istniała, więc to miał być całkiem oddzielny chór dodaje dyrygentka, Maria Paszko.

 

Nowa formacja, licząca kilkanaście osób, zadebiutowała podczas niezapomnianego 15-lecia w Łosince. Tak rodził się Chór Harmoń w atmosferze czystej i niekrępowanej radości ze śpiewu i z nieugaszonym pragnieniem jednoczenia się wokół muzyki cerkiewnej i pieśni swoich przodków.

 

Od tamtej pory, kierowany przez Marię Paszko, Harmoń, przeszedł długą drogę. W ogniach niezliczonych prób i wyzwań, pieczołowicie wykuwał swój znakomity warsztat wokalny, który pozwolił mu na sięganie po coraz bardziej skomplikowany repertuar.

 

Dzisiaj renoma Chóru, od paru miesięcy oficjalnie działającego jako Reprezentacyjny Zespół Gminy Narew, jest niezaprzeczalna. Chór zachwyca zarówno znawców muzyki, jak i szeroką publiczność, błyszcząc najjaśniejszym światłem w konstelacji gminnej kultury.

 

Okazuje się jednak, że "duch Ramonki" też miał tu coś do powiedzenia.

 

Te dziewczyny z Ramonki, które zostały na miejscu, zasiliły szeregi Chóru Harmoń. I ten poziom poszedł wtedy do góry. A ponieważ Ramonka była już wyrobiona, Harmoń starał się do tego poziomu dorównać. Wtedy dużo się zmieniło, a ja mogłam sobie pozwolić na więcej. Mieliśmy już mocniejszy skład – podkreśla dyrygentka, Maria Paszko.

 

I chociaż Chór Harmoń to zupełnie osobne przedsięwzięcie ze swoją unikalną, 15-letnią już historią, widzimy, że nie da się całkowicie oderwać od niego wpływu Ramonki. A nawet, w rzeczy samej, całego szerokiego kontekstu łosińskich tradycji wokalnych, czy innymi słowy, piętna, jakie odcisnęła barwna kaskada lat, przepełnionych pasją i miłością do śpiewu i rodzimego folkloru, która mogła tak wspaniale, przynajmniej od 1995 roku, realizować się w niewielkiej wiosce na samym południu gminy Narew.

 

W 2008 roku dyrygentką Ramonki zostaje dyplomowana ukraińska dyrygentka, Maria Bubka. Chór dalej rozbudowuje swój repertuar...

 

...i z powodzeniem wprowadza szereg elementów tanecznych (Noc Kupały w Dubiczach Cerkiewnych, lipiec 2008).

 

Na Hajnowskich Dniach Muzyki Cerkiewnej w 2009 roku...

 

...Ramonka nie pozostawia wątpliwości co do swojego wysokiego poziomu artystycznego...

 

...a rok później wydaje kolejną płytę z utworami świeckimi.

 

A to już dni Narwi 2010....

 

...po których hucznie celebrowano 15-lecie istnienia Chóru (Łosinka, sierpień 2010).

 

 

 

 

Długa podróż Ramonki dobiegała kresu, ale właśnie rodził się nowy Chór, który z biegiem czasu przyjmie nazwę "Harmoń". Dzisiaj, pod względem czasowym, Harmoń przeszedł już dokładnie ten sam odcinek. W tym roku możemy spodziewać się w Łosince kolejnego, uroczyście celebrowanego jubileuszu 15-lecia. Kto wie? Może zaśpiewa reaktywowana, przynajmniej na chwilę, Ramonka?

 

 

Ramonka

 

Z całą pewnością nie była zwykłym chórem czy też grupką osób spotykających się na próbie i występujących razem na scenie w różnych miejscach kraju i świata. Była czymś o wiele więcej. Była całym, zasługującym na osobną monografię, wielowymiarowym zjawiskiem i wspaniałym świadectwem ewolucji i rozwoju kultury w gminie Narew. Stanowiła wyraz prawdziwej siły małych, wiejskich społeczności i drzemiących tu niespożytych potencjałów. Była świadomą kreacją harmonijnie działającego ekosystemu muzyczno-społecznego, rozwijanego wysiłkiem parafii, rodziców i innych mieszkańców Łosinki, z potrzeby serca i bez czekania na impulsy, zachęty czy asysty z zewnąrz.

 

Chór od początku wyrastał jako naturalna platforma transmisji tutejszych wzorów kultury i pokoleniowy pomost łączący tradycję z teraźniejszością. Walnie przyczynił się do wyrazistej zmiany w postrzeganiu naszych własnych korzeni i wartości kulturowych, abyśmy je cenili, pielęgnowali i przekazywali kolejnym generacjom jako źródło tożsamości, inspiracji i dumy. Niósł w świat bogactwo swoich pieśni, żeby świat usłyszał też o Łosince i gminie Narew.

 

Ramonka pchała chóralistykę pod wiejskie strzechy, demonstrując, w jaki sposób można tworzyć autentyczne i atrakcyjne zarazem miejsca spotkań z muzyką i kulturą dla dzieci i młodzieży z małych wsi. Wyznaczała kierunki i standardy, które do tej pory nie uległy dezaktualizacji i wciąż mogą służyć jako wzorce i drogowskazy, inspirujące nie tylko lokalnych animatorów kultury. Stanowiła żywy dowód na to, że można osiągać policzalne efekty, nigdy nie tracąc przy tym świeżości, spontaniczności i radości ze śpiewu.

 

Dla swoich członkiń i członków Ramonka była unikatowym doświadczeniem biograficznym, szkołą życia, pasji i współpracy, kształtującą dusze i charaktery.

 

I o takiej właśnie skromnej, wytrwałej, rozmiłowanej w śpiewie, wrażliwej, a zarazem silnej Ramonce, odkurzamy dawno nie grany kawałek prawie godzinny film dokumentalny z 2010 roku. Jesteśmy przekonani, że teraz, po 15 latach od premiery dokumentu, stanowiącego unikalny zapis fragmentu dziejów tamtej "epoki", jego wartość historyczna i poznawcza jest jeszcze cenniejsza. Zapraszamy do obejrzenia.

 

FILM TUTAJ

(kliknij w miniaturkę)

 

 

Ramonka * Rok produkcji: 2010 * Występuje Chór Ramonka w składzie: Anna Dudzicz, Daniela Dudzicz, Magdalena Dudzicz, Urszula Filipowicz, Beata Minko, Janusz Minko, Paulina Monach, Justyna Paszko & dyryg. Maria Paszko oraz ks. Jerzy Kos, Alicja Stańko, Eugeniusz Dudzicz, Jakub Sadowski, Wiera Dudzicz, Walentyna Filipowicz, Elżbieta Paszko & mieszkańcy Łosinki.

 

* Zamieszczone w artykule zdjęcia pochodzą ze zbiorów Chóru, mieszkańców i naszych własnych.